Modlitwa ciemnej doliny - Moja wiara

Przejdź do treści

Modlitwa ciemnej doliny

Rozmowy z Bogiem
L. Szczepaniak

„Wstań” (2008) nr 5(119), s. 16-17.
„Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę” (Ps 23,4).
Na początku cierpienia myśli zazwyczaj same biegną do Boga. Stan ten wówczas sprzyja modlitwie. Następuje zatem mobilizacja sił duchowych i ponawianie prośby: „Usłysz głos mego błagania, gdy wołam do Ciebie […]” (Ps 28,2). Człowiek ufa, że jego prośba zostanie wysłuchana i to bardzo szybko. Ponawia więc niecierpliwie modlitwy, pielgrzymki i ofiary. Angażuje również innych do wspólnej modlitwy. W tym czasie idealizuje on rzeczywistość. Stąd też nie przyjmuje prawie żadnych racjonalnych argumentów. Przekonuje sam siebie, że wszystko będzie dobrze i oczekuje cudu. Wysiłki te podtrzymują w nim nadzieję i umacniają wiarę. Potrafi więc iść, podobnie jak Piotr za Jezusem, po falach wzburzonego jeziora swojego życia (por. Mt 14,22-33).
Problemy pojawiają się jednak wówczas, kiedy cierpienie nie ustępuje, a ze strony Boga nie ma żadnej czytelnej dla niego odpowiedzi. Doświadczenie to przypomina wędrówkę ciemną doliną (por. Ps 23,4), wypełnioną bólem fizycznym, bezsilnością i wątpliwościami. Wówczas człowiek uświadamia sobie daremność swoich wysiłków. Zastanawia się, czy potrafi się modlić, czy jego modlitwa ma jeszcze sens? Zwątpienie wydaje się powoli zwyciężać pierwotną gorliwość i pozornie silną wiarę (por. Jk 4,8). Stopniowo porzuca modlitwę i przyjmowanie sakramentów. Wprawdzie mówi, że wierzy, ale nie posiada już tej wewnętrznej pewności. Coraz częściej doświadcza bowiem stanu rozterki wewnętrznej, czy trwać przy Bogu, pomimo trudności, czy szukać pomocy poza Nim. Człowiek ostatkiem sił woła, jak niegdyś Piotr: „Panie ratuj mnie!” (Mt 14,30). Jeśli jego prośba jest szczera, to może usłyszeć w swoim sumieniu odpowiedź: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” (Mt 14,31).
Jak więc zachować się w tak trudnym położeniu? Przede wszystkim należy zachować cierpliwość, gdyż jej źródłem jest Bóg (por. Rz 15,5). To ona jest siłą duchową, pozwalającą wytrwać w przeciwnościach i uciskach. Kiedy braknie cierpliwości, to każda minuta wydaje się nieustannym cierpieniem, które zaczyna panować nad człowiekiem i go obezwładniać. Natomiast cierpliwość odwraca uwagę od zajmowania się samym sobą. Wówczas człowiek nie wybiega myślą w przyszłość, która go przeraża, chociaż jest przed nim zakryta. Nie rozważa też przeszłości, a zwłaszcza popełnionych błędów. Cierpliwość pozwala bowiem zmieścić się w chwili obecnej i napełnić ją sobą. Ten krótki przedział czasu stawia przed człowiekiem wymagania, którym potrafi sprostać. Kto uwierzy w siłę cierpliwości, potrafi znieść wiele.Nie można jednak być cierpliwym bez miłości, bo to właśnie ona jest cierpliwa (por. 1 Kor 13,4). Człowiek pozbawiony miłości, może − co prawda − trwać w przeciwnościach, ale jego postawę cechują: zaciętość, mściwość, rozgoryczenie i brak litości. Te negatywne cechy dają również siłę, ale tylko na krótki czas. Ich skutkiem jest zazwyczaj autoagresja i agresja kierowana na zewnątrz. Człowiek taki staje się nieznośny i kryje się w złowrogim milczeniu. Tylko nieliczni wybrańcy mają do niego dostęp, gdyż pozostałe osoby odrzuca, ponieważ nie podzielają jego sądów.
W istocie jest on bardzo nieszczęśliwy, a jego stan wewnętrzny jest żałosny, chociaż uważa się za uosobienie doskonałości. Wciąż więc przekonuje siebie i innych, że nic nie ma sobie do zarzucenia. Stąd też, aby zmusić otoczenie do zainteresowania swoją osobą, mnoży swoje cierpienia, kolekcjonuje je, z upodobaniem o nich opowiada, jeśli znajdzie słuchacza. Jeśli ktoś chce mu pomóc, to zaczyna tą osobą manipulować. Brak miłości w cierpieniu prowadzi bowiem do różnego rodzaju zaburzeń duchowych, a czasami i psychicznych.
Nade wszystko trzeba jednak zachować wiarę. Jest ona tym fundamentem, na którym można odbudować każdy zrujnowany duchowy dom i dźwignąć się z cierpienia psychofizycznego lub moralnego, spowodowanego grzechem. Stąd też zrozumiała jest prośba uczniów Chrystusa: „Przymnóż nam wiary” (Łk 17,5). W odpowiedzi usłyszeli: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!”, a byłaby wam posłuszna»” (Łk 17,6).

Panie, dlaczego pojawiasz się i znikasz?
Przez chwilę jestem z Tobą,
By znowu odczuwać samotność…
Nie ukoi jej drugi człowiek
– Będący pełen myśli o sobie…
Jak w nim mam rozpoznać Ciebie,
Powiedz jak?
Jak w nim mam rozpoznać Ciebie,
Powiedz jak?


Wróć do spisu treści