Starcie z kulturą śmierci - Kapelania Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie

Tytuł
Przejdź do treści
Starcie z kulturą śmierci
Rozmowa z ks. dr hab. n. teol., lek. med. Lucjanem Szczepaniakiem SCJ, kapelanem Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

Niespodziewanie przerwany w ubiegłym tygodniu cykl krakowskich sympozjów „Etyka w medycynie” miał już osiemnastoletnią trady­cję. Jak zrodził się pomysł o podjęciu takich konferencji bioetycznych w szpitalu?
- Pierwsza sesja w ramach projektu odbyła się w 1999 roku. Inspiracją do realizacji tego projektu były słowa Chrys­tusa: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc ob­fity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5) oraz nauczanie św. Jana Pawła II dotyczące bioetyki i zobowiązań służby medycznej wobec chorego. Widziałem jak wielkie jest pragnienie takich spotkań ze strony osób świeckich, bo duszpasterstwo w szpitalu również obejmuje personel lekarski i medyczny. Wówczas często rozmawiałem z prof. Jerzym Armatą, onkologiem dziecięcym, o różnych, bardzo trudnych kwestiach etycznych i pomyślałem, aby zacząć również poruszać te problemy w szerszym gronie: pracowników służby zdrowia, członków rodzin chorych i specjalistów znających zagadnienia medycyny, bioetyki, etyki lekarskiej i pokrewne. Były one od początku formą wykładów, następnie otwartego dialogu lekarzy, pielęgniarek z filozofami, teologami, prawnikami, psychologami, studentami, także ludźmi chcącymi podzielić się swoimi przemyśleniami i wątpliwościami.

Z jakim odzewem świata lekarskiego, naukowego, medycznego spotykało się każde zaproszenie na sesje?  
 
- Projekt sesji etycznych uzyskał aprobatę dyrekcji Instytutu Pediatrii i wielu wybitnych profesorów oraz lekarzy, którzy stali się jednocześnie wykładowcami w czasie kolejnych spotkań. Te spotkania bardzo szybko zainteresowały środowisko medyczne, ale także etyków, prawników i studentów spoza szpitala.
 
Projekt sesji etycznych od początku zakładał przedyskutowanie najbardziej spornych problemów, z którymi spotyka się środowisko medyczne. O zainteresowaniu niech świadczą niektóre tytuły konferencji skupiające zazwyczaj od 150 do 300 osób: Korupcja w medycynie; Błąd lekarski; Eksperyment medyczny; Uporczywa terapia; Przemoc wobec dziecka; Leczenie operacyjne bliźniąt syjamskich; Próby samobójcze u dzieci i młodzieży; Wykorzystanie komórek macierzystych; Etyczne aspekty transplantologii; Etyczne aspekty nowoczesnej genetyki; Śmierć mózgu. Wcześniej żadna nie wzbudziła sprzeciwów.

Ostatnia sesja miała dotyczyć tematu „Prawo dziecka do życia”. Nie odbyła się ze względu na protesty lewicowego ugrupowania. Jak przyjął Ksiądz wiadomość o tym, że dyrekcja szpitala odwołuje tę konferencję?
- Byłem bardzo zaskoczony i decyzję przyjąłem z wielkim smutkiem. Odwołanie na dzień przed terminem było dla mnie tym bardziej niezrozumiałe. W mojej ocenie odwołanie sesji należy widzieć w szerszym kontekście, starcia „kultury śmierci” i „kultury życia” na wszystkich płaszczyznach: moralnej, społecznej, politycznej, uniwersyteckiej.  Protesty przeciwko prawu dziecka do życia tak naprawdę skierowane są przeciwko każdemu człowiekowi, są zagrożeniem dla całej ludzkości. Jeżeli ktoś nie uznaje prawa dziecka do życia, wartościuje życie, to tak naprawdę wszystko czyni względnym, a z takiego podejścia rodzą się ideologie prowadzące świat do zagłady. Jeżeli podstawowe prawo człowieka do życia nie jest respektowane, żadne inne nie będzie w pełni szanowane. Zdecydowana mniejszość, ale bardzo krzykliwa pod pozorem fałszywie rozumianej tolerancji, wyznawaną przez siebie ideologię chce narzucić większości. Ci, którzy się temu chcą przeciwstawić, oskarżani są o „niekompetencję, nietolerancję, fundamentalizm religijny”.

Czy sesje będą kontynuowane?
- Projekt w tej formie został zakończony. Konferencja „Prawo dziecka do życia” zamykała cykl „Etyka w medycynie”. Uważam, że choć się nie odbyła, stała się tubą niemego krzyku dziecka, któremu nie pozwolono się urodzić, ale i takiemu, które umiera z powodu głodu, nędzy i przemocy dorosłych.

Proszę Księdza, czym charakteryzuje się duszpasterstwo w takim miejscu?
- Przede wszystkim staramy się przybliżać nauczanie Kościoła i żyć według niego w odniesieniu do świętości życia, niesienia religijnej oraz duchowej opieki chorym dzieciom i ich rodzinom. Sercem duszpasterstwa jest Kaplica z nieustanną adoracją Najświętszego Sakramentu i ukoronowanym obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Codziennie sprawowana jest Eucharystia i zanoszona chorym dzieciom. Rocznie w szpitalu jest około 34 tys. pacjentów.  W czasie swojej posługi tutaj udzieliłem ponad 2,5 tysiąca chrztów, niewielu mniej towarzyszyłem w ostatnich chwilach życia, kilkaset dzieci otrzymało sakrament bierzmowania,  ok. 100 razy zorganizowałem pierwszą Komunię świętą, a wiele tysięcy razy namaszczałem chorych.

Przed wstąpieniem do Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusowego (księży sercanów) ukończył ksiądz studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Łodzi. Zapewne wykształcenie lekarskie i wcześniejsza praca w szpitalu miały wpływ na księdza wybór, aby zostać kapelanem w USD?
- Od dzieciństwa pragnąłem pomagać cierpiącym ludziom, dlatego rozpocząłem studia lekarskie. Wierzyłem, że ta droga jest najlepszą z wszystkich możliwych. Jednak cały czas nurtowała mnie myśl, czy Bóg nie oczekuje ode mnie czegoś więcej? Czy rzeczywiście mam być tylko lekarzem? Wówczas zacząłem jeszcze bardziej modlić się do Matki Bożej i Jej zawierzyłem swoje życie. Wierzę, że dzięki Jej wstawiennictwu zdobyłem się na odwagę wyboru drogi zakonnej i kapłańskiej. Jestem przekonany, że Ona wyprosiła mi łaskę, abym służył Jezusowi ukrytemu w sercach chorych dzieci. Jestem tu kapelanem od 22 lat, jednak z tym szpitalem związany jestem już 26 lat. Jako bardzo młody lekarz byłem tutaj na stażu w Klinice Onkologii i Hematologii. Gdy szpital odwiedził św. Jan Paweł II, uczestniczyłem w tym spotkaniu jako lekarz i alumn Wyższego Seminarium Duchowego Księży Sercanów.

Dziękuję za rozmowę
Małgorzata Bochenek

"Nasz Dziennik", wtorek, 19 grudnia 2017, Nr 293 (6046)
Wróć do spisu treści